Była boginią piękna. Przez wszystkich podziwiana, zapraszana, wielbiona, pożądana. Prezentowała stroje na najznamienitszych wybiegach. Były świetnie skrojone, uszyte z najdroższych tkanin.
Ładnie przylegały do ciała. Były modne tylko przez jeden sezon. Aktualne przez kilka tygodni.
Zapragnęła czegoś więcej, aby nie tylko na nią patrzono, ale także, aby ją słyszano.
Powierzono jej prowadzenie programu w telewizji prywatnej. Najpierw jednego, potem drugiego. Wskaźniki oglądalności rosły jak ciasto drożdżowe. Posypały się kolejne propozycje. Nęcące, intratne.
W najszybszym wirze zdarzeń poczuła, że musi się zatrzymać.
W tej ciszy zrozumiała, że nie chce już podziwu tłumów, chce miłości.
Nie chce już bycia w świetle jupiterów, chce świecić swoim wewnętrznym światłem.
Odżyły młodzieńcze marzenia, aby napisać książkę. Od dziecka pisała pamiętniki. Wszyscy jej to odradzali. Nawet mama mówiła: „Córeczko, kto to kupi? Książek jest tyle.”
Pisała ją dla siebie. Pisała o sobie. O tym co dla niej ważne. Co odwieczne, ponadczasowe. Co karmi jej ciało i duszę. O gotowaniu potraw i smakowaniu życia. O świętowaniu i przebaczaniu. O wdzięczności i przyjmowaniu miłości każdego dnia. O pielęgnowaniu ogrodu i ciała. O medytacji i jodze. O odkrywaniu boskości w każdym człowieku. O budowaniu relacji z sobą i z dziećmi. O swoich mistrzach i nauczycielach.
Ta książka o smaku życia była kupowana, była czytana, była chciana. Po niej pojawiły się kolejne. A w każdej z nich Agnieszka Maciąg zaprasza nas do cieszenia się pełnią życia.
Każda z jej książek jest jak suto zastawiony stół, przy którym można się pożywić.